Seksualność człowieka jest bardzo ważna i nie należy jej oddzielać od związków, traktować jako osobną sferę, być może równoległą do związku, ale na pewno nie część integralną. Takie podejście to kompletne nieporozumienie.
Każdy udany związek ma w sobie przynajmniej nić seksualnego zainteresowania i jest to jak najbardziej pozytywne zjawisko. Jesteśmy istotami seksualnymi, realizujemy się poprzez kontakt fizyczny, potrzebujemy go na pewnym czysto zwierzęcym poziomie.
Tym niemniej, jesteśmy ludźmi, czyli istotami myślącymi, które stać na coś więcej, niż tylko na proste poddawanie się instynktom. Dlatego seks ma swoje miejsce w poszukiwaniu partnerów i budowaniu związków, ale nie należy go traktować jako uniwersalnego wytrychu.
Kochanka czy druga mama?
Wielu mężczyzn na poważny problem z odpowiednim połączeniem wszystkich kobiecych ról, jakich oczekują od partnerki. Problem ten pojawia się głównie online, ponieważ portal randkowy daje nam możliwość przeglądania potencjalnych partnerek i oceniania ich cech na sucho.
Już nawet randka online zaciera tego typu rozważania, ale na etapie poszukiwania osoby do której warto napisać, wielu panów szuka dla siebie albo drugiej mamy, albo kieruje się wyłącznie bodźcami wzrokowymi.
Panie nie są tutaj bez winy, ponieważ wiele z nich świadomie wchodzi w jedną z tych ról, a potem pojawia się zdziwienie, że żaden związek nie przeradza się w coś głębszego i wartościowego.
Magnetyczny seksapil? Tak, ale w umiarze
Część kobiet na portalach randkowych wychodzi z założenia, że musi się „sprzedać”, czyli przyciągnąć uwagę za wszelką cenę. Takie podejście przenoszone jest potem na pierwszą randkę i na co dzień szara myszka ubiera się w pożyczone seksi ciuchy i maluje się w sposób dla niej zupełnie nienaturalny.
Czy takie zachowanie się może przyciągać mężczyzn? Może, ale najpewniej nie będzie, ponieważ jego podstawowym skutkiem będzie to, że kobieta tak na portalu, jak i w realu, będzie się czuła nieswojo. W skutecznym podrywie najważniejsze jest naturalne, luźne podejście do siebie i do otoczenia, dzięki czemu można się po prostu cieszyć rodzącym się związkiem.
Takie nastawienie jest bardzo atrakcyjne, a jego przeciwieństwo odstrasza. Co gorsze, nawet jeśli taka udawana wersja samej siebie odniesie sukces, związek zacznie tworzyć ktoś, kim kobieta tak naprawdę nie jest. A kiedy tylko się rozluźni i zacznie wreszcie być sobą, może dojść do pierwszego konfliktu.
ach te kobiety, same wymagania, i wciąż jakieś konflikty…
fajny artykuł, ja bym jeszcze dodała, że mieszkanie z jego mamusią też jest toksyczne, ale to chyba temat na inną okazję 😉
skąd ja to znam, mój ex był mami synkiem, na początku oczywiście miałam klapki na oczach, ale jak tylko dostrzegłam że traktuje mnie jak matkę a nie partnerkę, zamknęłam ten rozdział