Kobiety potrafią stawać na głowie, by swój wygląd przybliżyć do ideału. Nie brakuje też mężczyzn, których preferencje dotyczące wyglądu potencjalnej partnerki są bardzo mocno sprecyzowane i nie zamierzają tutaj iść na żadne kompromisy. I jedno, i drugie nastawienie jest jednak w bardzo dużej mierze mało poważne, ponieważ ideał kobiecego piękna to kwestia… mody.
Tak, mody, ponieważ jeszcze do niedawna można było mówić, że jest to wynikowa kultury, a dzisiaj w zasadzie nie da się uciec od faktu, że mamy do czynienia po prostu z modą. Ideał piękna zmienia się średnio co dekadę i nie da się tego nie zauważyć.
Starożytność
Pierwszy kanon piękna, jaki zachował się do dzisiaj, to figurki z paleolitu. Dowiadujemy się z nich, że głowa nie była specjalnie ważna i istotne było tylko to, żeby kobieta ją miała. Do tego dochodziły bardzo wydatne piersi, bynajmniej nie jędrne, dopasowany do nich rozmiarem brzuch oraz co ciekawe, spore uda. Wszystko to miało świadczyć o wielkiej płodności kobiety.
W późniejszych wiekach wizerunki kobiet bywały bardzo różne. Pojawiły się między innymi gorsety, które miały stworzyć talię osy. Równocześnie też budowano na głowach wielkie konstrukcje z włosów, a poniżej pasa tworzono rozkloszowania o wręcz niepoważnej wielkości. Po drodze były też oczywiście kształty rubensowskie, czyli wielka pierś, brzuszek i szerokie biodra. Przez te wszystkie zawirowania dotarliśmy do pierwszego wizerunku nowoczesnego, tak zwanej Dziewczyny Gibsona.
Dziewczyna Gibsona i bunt przeciwko niej
Gibson był dziewiętnastowiecznym rysownikiem, który stworzył ideał piękna oparty o wydatny, jędrny biust i wąską talię wymodelowaną gorsetem. Na głowie pojawiały się włosy spięte, zwykle ciemne. Taki styl przetrwał do lat dwudziestych, kiedy zaczęła dominować charakterystyczna chłopczyca z małym biustem i bynajmniej bez klepsydry w talii. Fryzura na boba była podstawą.
Tam i z powrotem
Od lat trzydziestych do osiemdziesiątych ideał kobiety zmieniał się wahadłowo od chłopczycy po kształtne ciała, takie jak chociażby u Marylin Monroe. W XXI wiek wchodziliśmy już raczej jednak na sportowo. Zapoczątkowała to Jane Fonda, potem jeszcze był anorektyczny styl heroina chic z lat dziewięćdziesiątych, a dzisiaj znowu wróciliśmy do mody na silne i wysportowane ciała. Nie ma na nich tłuszczu, ale są krągłości budowane przez mięśnie. Biust jest naturalny, uda szczupłe, a fryzury dynamiczne.
uważam, że kobieta jest piękna, gdy jest naturalna, nie maluje się, nie idealizuje, po prostu jest sobą,
kobieta musi wygladac na kobiete, a nie na babo-chlopa, powinna miec mini, mocny makijaz i duuuzy dekolt 😉